TOM III – Ania na uniwersytecie

Cześć!

Piszę dla Was dzisiaj drugą notkę! :) Bardzo się cieszę, a Wy? Uwielbiam dla Was pisać! Okazało się, że nie mam praktycznie żadnych zadań domowych (oprócz przeczytania lekcji z podręcznika do historii, a to przecież tyle co nic), więc pomyślałam, że coś tu naskrobię :)

Jak Wam obiecałam, napiszę teraz o trzeciej części Ani. Zaczynajmy więc! ;)


Ania na uniwersytecie… To najbardziej romantyczna książka, z całej Serii, a tym samym najbardziej romantyczna, jaką kiedykolwiek czytałam, a możecie mi wierzyć, mam ich na koncie całkiem sporo. :)

Tak.. Ania wreszcie spełniła swoje kolejne marzenie, a mianowicie rozpoczęła naukę na uniwersytecie! Nie macie pojęcia, jak się z tego cieszyłam! (I cieszę oczywiście do dzisiaj ;)) Miejscem akcji, jak można się łatwo domyślić, jest głównie Redmond. To właśnie tam Ania rozpoczyna studia. Perspektywa wyjazdu na kilka lat w kompletnie inne miejsce może trochę przerażać, nie sądzicie?… Zwłaszcza jak się opuszcza takie Niezwykłe miejsce jak Kochane Avonlea… Na całe szczęście, Ania nie wyjechała do Redmond sama, ponieważ naukę tam rozpoczynają także  Priscilla Grant, Karolek Sloane (chociaż myślę, że pojechał tam za Anią ;)) oraz… Gilbert Blythe. Ania i Priscilla po  jakimś czasie mają dość mieszkania w małym pensjonacie studenckim i przeprowadzają się do domu wynajętego od dwóch starszych panien. Od razu pokochały miejsce zwane Ustroniem Patty! Zamieszkały tam w piątkę – Ania, Priscilla, ich przyjaciółka ze studiów –  Stella Maynard, nowo poznana dziewczyna, Filippa Gordon, oraz ciotka Jakubina – ciotka Stelli, która pomaga im w prowadzeniu domu.
Pojawia się również kolejna postać –  podkochujący się w Ani chłopak, Robert Gardner…

No tak, mój jakże profesjonalny opis książki już za nami. Nie powiedziałam tam jednak najważniejszej rzeczy. Chciałam ją zostawić na później, to znaczy, teraz.
Wspomniałam o Robercie Gardnerze. Zabiegał się on o Anię. Przez dwa lata BYLI UWAŻANI ZA PARĘ. Łzy wtedy spływały ni po policzkach, moje serce się buntowało. Jakoś tak… Hm.. Zawsze czułam, że Ania należy do Gilberta, a Gilbert do Ani. A tu ona dała się zwieść takiemu zalotnikowi?! Nie mogłam w to uwierzyć. Ania uważała Roberta za ideał mężczyzny, jakiego wyobrażała sobie w dzieciństwie. Zdawało jej się, że go kocha, ale… Boże, jak ja się cieszyłam, kiedy odrzuciła jego oświadczyny!!! Tego nawet Maud nie potrafiłaby chyba opisać!
Ale jeszcze wcześniej oświadczył jej się… Gilbert. Jego też odrzuciła, wtedy też płakałam i płakałam, nie mogłam się z tym pogodzić… (rozdział pt. „Gilbert zaczyna mówić”)
Gil wrócił ze studiów wcześniej od Ani. Zachorowała poważnie, niemal umierał. Ania przeżywała katorgi… Przy tym rozdziale też nie mogłam powstrzymać łez…
No i teraz najważniejsze: Ania zrozumiała wreszcie, iż kocha Gilberta i to dlatego odrzucała zaloty innych. Gilbert powtórnie jej się oświadczył, i… PRZYJĘŁA GO!!! Jezu, jak ja teraz o tym myślę płakać i śmiać mi się chce naraz!!! Przy tym Rozdziale, a był to ostatni w tej Książce i zarazem najpiękniejszy i najbardziej wzruszający rozdział, jaki przyszło mi czytać też płakałam i śmiałam się! Czytanie tego rozdziału to Zaszczyt, nie możliwość!
Tak, to Dzieło ma przepiękne zakończenie… Tak jak zresztą każde Zakończenie L. M. Montgomery… Nie przytoczę tu całego, lecz to Tu pojawia się mój ukochany cytat Ukochanej Ani…

” Nie pragnę klejnotów, ani pałaców z marmuru. Chcę tylko Ciebie…”

Piękne słowa Ani… Pozostaną w moim sercu do końca moich dni…

Z tą książką zawsze kojarzy mi się scena zaręczyn Ani i Gilberta… Więc proszę, oto ona! :)

Uff… Ale się rozpisałam!… Nie sądziłam, że aż tyle tego wyjdzie! No cóż, do napisania!

Wasza Laima.

PS. Jeszcze co do komentarzy. Pomyślałam, ze jeśli ktoś nie lubi wypowiadać się publicznie, może napisać na tego maila:
ania.laima@onet.pl
Oczywiście, nie jest to mój prywatny mail, został on stworzony na potrzeby bloga! ;)

L.

 

 

Dodaj komentarz